Krótka podróż przez cudze myśli...
Trudno opowiedzieć o książce, która jest opowieścią o opowieściach. Można albo starać się beznamiętnie ją zreferować, albo też szaleńczo z nią pofiglować. A jak to robić? Jak budować historie, które sprzedają? Zaprzyjaźnić się z mitami….
Potęga mitów, to tak naprawdę potęga skutecznej narracji. Opowieści, która potrafi nas nie tylko zainteresować, lecz przede wszystkim zachęcić do jej samodzielnego kontynuowania. W tym bowiem tkwi największa wartość dobrych opowieści. We współopowiadniu…
Moja opowieść o marketingu narracji to bajka o wspinaczce alpinisty porywającego się na najwyższy szczyt współczesnego Olimpu. Na górę, której tak samo blisko do uwielbienia, jak i do potępienia.
Im wyżej bohater się wspina, tym bardziej doskwiera mu ostre powietrze i mglisty klimat…. Mglistość bowiem to coś, co może definiować publikację.
Nie istotne, w którym miejscu otworzymy książkę zawsze znajdziemy się w pewnej… narracji. Czy to narracji o świecie, o nas samych, o markach, firmach, produktach czy w ogóle w narracji o narracji. Mistewicz nawet nie tyle nas prowadzi, co wodzi za nos naszą ciekawość. Podsyca zainteresowanie, wzmaga oczekiwania i pragnienia. W każdej treści i na każdym kroku wyraźnie akcentuje potrzebę budowania narracji. Że jest niezbędna, że stanowi o istocie przewagi konkurencyjnej firmy, że pozwala wyróżniać się markom, że buduje personal branding, że tworzy rzeczywistość…
Rzeczywistość, która pozwoli wspinaczowi dostąpić szczytu. Która zwieńczy jego trud postawieniem na szczycie flagi zdobywcy. Ale nim to się stanie nasz podróżnik musi otrzeć się o potępienie. Musi zdać sobie sprawę, że jedynie na kogo może liczyć, to na siebie samego…
Stąd właśnie – może zaplanowane przez autora a może nie – pewne niedosycenie. Mam wrażenie, że w całym tym osobliwym wywodzie Mistewicz mówi tak, aby nic nie powiedzieć. Zadaje pytania, ale nie udziela jednoznacznych odpowiedzi. Raczej pokazuje, że wie lecz niekoniecznie powie. W tych zawoalowanych niedomówieniach daje się też odczuć pewne niepokojące zjawisko fundamentalizmu i jakiejś chełpliwości. To znaczy, liczy się tylko narracja i nic więcej. A chyba świat nie jest takim banałem. Po drugie odniosłem wrażenie, że w książce więcej jest przypisów do tekstów samego autora niż innych ekspertów. I nie wiem, czy do końca tak być powinno…Ale to bardzo subiektywne odczucie.
Niemniej wspinacz, dzięki treningowi i nieopisanemu chartowi ducha jest w stanie dopiąć swego. Dostać się na szczyt, by móc spojrzeć na horyzont oczami zdobywcy… Ta podróż nie byłaby możliwa bez techniki, którą posiadł. Bez warunków, które wg autora muszą zaistnieć dla skutecznej narracji.
Po pierwsze bez pasji w świecie banałów. Po drugie, bez personalizacji w świecie homogenizacji. Po trzecie bez antagonizmu w świecie alterego. Po czwarte, bez świadomości w świecie zapomnienia i po piąte bez zwycięstwa w świecie klęsk.
Prosty punktowy scenariusz, który – wzięty rodem ze struktur mitologicznych – pozwala mity tworzyć. Pozwala mierzyć się z byciem narratywnym i narracje tworzyć. A więc, aby zostać skutecznym narratorem należy zostać mitomanem, który mimo przeciwności losu wspina się ponad horyzont. Polecam.